Wybierz mniej
Wielu z nas żyje w ciągłej gonitwie. O naszą uwagę zabiegają ludzie, zadania do wykonania, social media, newsy i wiele innych. Nie zdajemy sobie sprawy jak często marnujemy czas, który moglibyśmy wykorzystać na rzeczy ważniejsze. Jako osoba wierząca wielokrotnie uzmysławiam sobie, że poranne scrollowanie Facebooka czy Instagrama mógłbym zamienić na medytację nad Biblią i miałbym z tego większe korzyści. Takie sytuacje wynikają z braku priorytetów. Przyznaję, czasem nie planuję i płynę “z prądem” tego co przyniesie dzień. Bardzo mocno uświadomiłem sobie to czytając ‘Esencjalistę” Grega McKeowna.

Mottem tej książki mogą być słowa: “Życie jest zbyt krótkie, żeby zajmować się rzeczami mało ważnymi.” To nie jest publikacja, która daje łatwe rozwiązania. Autor skłania nas do przemyślenia stylu życia jaki prowadzimy. Obietnicą jest bardziej szczęśliwe, spełnione życie, w którym wybieramy to co najważniejsze. Czytając literaturę biznesową i motywacyjną napotykam na pytanie autorów: Czego możesz żałować w przyszłości, jeśli będziesz prowadził takie życie jak do tej pory? Wiesz czego? Bo ja tak.
Jeśli nie masz odpowiedzi na to pytanie, to zachęcam Cię do znalezienia sobie czasu, który pozwoli Ci to odkryć. Nie mów sobie, że go nie masz. Pamiętasz o tych porannych 10 minutach przy social mediach? Na początek wystarczy. Co jest ważniejsze, media społecznościowe czy twoje życie?
Rozdziałem, który mnie bardzo skonfrontował był ten o odpoczynku i zabawie. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że zdarza mi się przesadzać z pracą. Jak już się w coś wciągnę to ciężko mi z tego wyjść. Kiedy w lutym br. wylądowaliśmy z żoną na kwarantannie, a później izolacji z powodu COVID-19 byłem wściekły. Przez pierwszy tydzień nie byłem w stanie pogodzić się z tym, że nie będę chodzić do pracy. Im bardziej choroba się rozwijała tym byłem słabszy i w pewnym momencie odpuściłem walkę. Uznałem, że muszę odpocząć. W pracy nie byłem ok 30 dni. Firma dalej stała, życie się toczyło, a ja dzięki temu nabrałem dystansu do różnych spraw. Owoce tego zbieram do dziś.
Momentami autor wydaje się bardzo surowy i może się wydawać, że przesadza. Kiedy przemyślimy konsekwencje okazuje się, że ma rację. Dla przykładu: mówiąc o rekrutacji autor odwołuje się do słów “jeżeli nie możesz powiedzieć z pełnym przekonaniem TAK, powiedz NIE”. Jedna z moich znajomych mówi “Rekrutuj aż do skutku”. Wydaje się to bardzo niepraktyczne, ale rekrutacja nie jest “zapełnieniem dziury” lecz wzmocnieniem firmy o nową osobę. Rozmawiając z różnymi ludźmi, wiem, że często stosowana jest metodologia łatania dziur. Konsekwencje bywają smutne, a cena wysoka.
Tym z Was, którzy macie problemy z wyznaczaniem granic bądź mówieniem NIE, “Esencjalista” może dać narzędzia i porady jak skutecznie odmawiać kiedy jest to potrzebne. Jeśli szef przyjdzie z “propozycją” kolejnego projektu możesz zapytać go “Z którego z dotychczasowych zadań mam zrezygnować?”. Pamiętaj, że brak stawiania granic ostatecznie mści się na tym, który ich nie stawia. (Przy okazji konsekwencje ponosi cała firma).
Celem autora jest zmiana naszego myślenia i skupienia się na tym co najważniejsze. Dla jednych będzie to rodzina, dla innych praca, dla kogoś innego podróże. To jest w porządku. Tylko czy wiesz co jest najważniejszą rzeczą dla Ciebie? “Esencjalista” jest książką niebezpieczną. Jeśli zaczniesz wdrażać rady, które daje autor możesz napotkać na opór. Myślę jednak, że warto.
Książka ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa MT Biznes.
Jeden komentarz