O wstydzie i wrażliwości
Od bardzo wczesnych lat pamiętam zdania moich rodziców, niektórych nauczycieli i innych mądrych ludzi: “Ty to jesteś taki wrażliwy” albo “z Państwa synem jest wszystko w porządku, jest tylko lekko nadwrażliwy”. Rodziło to we mnie myśl, że jestem jakiś inny, a wrażliwość wydawała się ogromną słabością. Dlatego też w pewnym momencie ukryłem ją pod ciężką muzyką, czarnymi barwami i dużą porcją smutku. Prawdą jest też, że bardzo długo uznawałem wrażliwość za jedną z najgorszych swoich cech. Wstydziłem się mówić o niej publicznie, bo przecież facet i wrażliwość – to się nie klei. Moje odkrycie wartości jaka kryje się za wrażliwością związane jest z Brene Brown i jej książką Z wielką odwagą.

Domyślam się, że nie jestem sam z niechęcią do swojej wrażliwości. Sama autorka wspominając jedną z pierwszych wizyt u psychoterapeuty powiedziała, że nienawidzi swojej wrażliwości i chętnie by się jej pozbyła. Podejmujemy różne próby udawania żeby tylko nie zostać odebranym jako wrażliwym. Kto z Was ma doświadczenie, że przez jakiś czas chciał być opryskliwy, surowy, stanowczy, nieprzejednany? Ja próbowałem. Bardzo często kosztowało mnie to bardzo dużo energii.
Brene w swojej książce rozprawia się z mitami dotyczącymi wrażliwości takimi jak:
- Wrażliwość jest objawem słabości
- Nie jestem wrażliwy
- Wrażliwość to pozwolenie sobie na ogólne zobojętnienie
- Jesteśmy samowystarczalni
Czy znasz te myśli? Kiedy myślisz o swojej wrażliwości, które z tych zdań przychodzi Ci do głowy. Ja zdecydowanie większość życia zmagałem się z tym pierwszym. Gdy dziś myślę o wrażliwości, to jest ona dla mnie pomocą do odkrywania moich najgłębszych pragnień i pokładów dobra. Kiedy sięgam po wrażliwość mogę zauważyć potrzebę innego człowieka, znaleźć rozwiązanie dla istniejących problemów. Kiedy się na nią zamykam, interesuje mnie tylko JA i JA. Cena jaką płacimy za to może wydawać się wysoka. Autorka pisze:
Tak, gdy jesteśmy wrażliwi, jesteśmy narażeni na zranienie. Tak, znajdujemy się w sali tortur, którą nazywamy niepewnością.
I tak, podejmujemy ogromne ryzyko emocjonalne, gdy pozwalamy sobie na bycie wrażliwym.
Pomimo tego myślę, że warto iść tą ścieżką.
Co najczęściej hamuje nas przed odkrywaniem siebie, pokazywaniem prawdy o sobie? Wstyd. Boimy się, że ktoś oceni nas, że jesteśmy nie dość: bogaci, przystojni, szczupli, inteligentni, rozrywkowi etc. Dlatego też bardzo często zdarza nam się utknąć w miejscach, których nie lubimy, ale czujemy się w nich bezpieczni. Wtedy zmiana wydaje się czymś, co przekracza nasze możliwości.
Brene pisze:
Uczucie wstydu dopada tych z nas, którzy doświadczają niepokoju, ponieważ nie tylko jesteśmy zalęknieni, pozbawieni kontroli i niezdolni, by radzić sobie z naszym coraz bardziej wymagającym życiem, lecz ostatecznie nasz niepokój pogłębia się i staje się nie do zniesienia przez nasze przekonanie o tym, że gdybyśmy tylko byli bystrzejsi, silniejsi lub lepsi, to poradzilibyśmy sobie ze wszystkim.
Tak naprawdę surowe ocenianie siebie czy skrajny perfekcjonizm nie ułatwia nam życia, lecz dokłada nam ciężaru, który z dnia na dzień wydaje się coraz trudniejszy do uniesienia. Skutkuje to często wycofaniem zaangażowania z tego czym się zajmujemy oraz doświadczeniem wypalenia.
Zachęcam Cię dziś do odkrycia swojej wrażliwości. Ludzie, którzy są inspiracją dla wielu m.in. Mahathma Gandhi, Matka Teresa z Kalkuty czy Jezus z Nazaretu byli mistrzami empatii i wrażliwości. Myślę, że warto brać z nich przykład.