Dbaj o siebie!

Jesienią ubiegłego roku na wielu portalach pojawiła się informacja, że od stycznia 2022 będzie możliwość pójścia na zwolnienie lekarskie z powodu wypalenia zawodowego. Wraz z Nowym Rokiem okazało się, że były to tylko pogłoski. Z przeprowadzonych badań wynikało, że aż 47,7% ankietowanych chętnie skorzystałoby z takiego L4. 

Pokazuje to tylko, że prawie połowa pytanych czuje ogromną niechęć i przemęczenie związane ze swoim miejscem pracy. Przyznam szczerze, że te liczby mnie lekko przerażają. Ciężko określić jednoznacznie przyczyny takiego stanu. Niektóre z nich to:

  • Brak docenienia 
  • Toksyczna kultura organizacyjna
  • Ujemny bilans energetyczny (przez dłuższy czas więcej daję niż biorę)
  • Przepracowanie 

Nad tym ostatnim pochylimy się z Gregiem Mckeown’em, autorem książki To proste. Bez wysiłku rób to co ważne. 

Co sądzisz o pracy? Czy lubisz swoją organizację? Co jest miernikiem dobrze wykonanego zadania? Ostatnio na LinkedIn czytałem, że wypalenie dotyczy przede wszystkim tych, którzy płoną, są mocno zaangażowani, są stale do dyspozycji. Nosimy w sobie pewne wdrukowane sposoby myślenie, które tak głęboko w nas siedzą, że nawet nie zdajemy sobie z nich sprawy. Jednym z nich jest mit o ciężkiej pracy. Greg pisze: 

Co dziwne, niektórzy z nas na uczucie wyczerpania i przytłoczenia reagują postanowieniem cięższej i dłuższej pracy. Nie pomaga nam to, że nasza kultura gloryfikuje wypalenie jako miarę sukcesu i wartości człowieka. Ukryty przekaz głosi, że jeśli nie jesteśmy nieustannie wykończeni, najwyraźniej nie robimy wystarczająco dużo. Wszelkie wspaniałości są zarezerwowane dla tych, którzy wykrwawiają się na śmierć i zbliżają się do krawędzi załamania. W jakiś tajemniczy sposób posiadanie przygniatająco dużej ilości pracy stało się celem współczesnego człowieka.

Kiedy przeczytałem to pierwszy raz byłem zdumiony tym, jak bardzo jest to o mnie. Miernikiem mojej pracy często są krew, pot i łzy. Jakiekolwiek objawy lekkiej pracy kojarzyły mi się z lenistwem. Uczę się to zmieniać, dbać o siebie, ale mając wdrukowany schemat myślenia, często reaguję w stary sposób. 

Autor namawia nas do zmiany stanu rzeczy, a sposobami na to są m.in. łączenie pracy z zabawą, wdzięczność i odpoczynek. Ci z was, którzy borykają się z tym samym problemem tj. perfekcjonizm, nadmierne szukanie rozwoju, trudności z odpoczywaniem mogą myśleć sobie, że brzmi to zbyt łatwo. A gdyby uwierzyć, że to może być prostsze niż do tej pory? Spróbuj. Przyznam się Wam szczerze, że nie umiem odpoczywać, że sprawia mi to dużo problemów, ale podjąłem drogę do tego, żeby się tego nauczyć. Po co? Bo wiem, że za kolejnym zakrętem może pojawić się wypalenie albo coś gorszego. 

Pomocą w rozwiązaniu tego biegu donikąd albo do wyczerpania według autora jest zmniejszenie wysiłku. Pisze o dzieleniu dużych zadań na mniejsze, określeniu co to oznacza, że coś jest zrobione czy po prostu rozpoczęciu działań. I znowu ci, którzy są bardzo ambitni i perfekcyjni, często nie biorą pod uwagę, że czasami zadania nie można wykonać “na raz” albo w pojedynkę. Dlatego podejmujemy się ogromnych projektów, nie biorąc pod uwagę swoich możliwości i ograniczeń, walcząc z nimi do upadłego. Żyjemy w czasach ogólnego dążenia do optymalizacji, natychmiastowości, ale bardzo często nie odnosimy tego do siebie. Każdy człowiek posiada ciało, które prędzej czy później zażąda zapłaty za włożony wysiłek. 

Książka To proste zawiera wiele celnych spostrzeżeń i sposobów na poradzenie sobie z chronicznym przemęczeniem czy błędnym myśleniem o pracy. Choć w tym przypadku szczególnie chcę podkreślić, że żadna książka nie zastąpi działania. 

Na dziś mam dla Was tylko jedną radę: Dbajcie o siebie.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *